sobota, 8 lutego 2014

Kobieta, którą kochają miliony. "Oczarowanie. Życie Audrey Hepburn"

Nigdy nie byłam jedną z dziewcząt fascynujących się postacią Audrey Hepburn. Nie miałam jej podobizny na plakatach/kubkach/koszulkach itd. itp. I zawsze zastanawiałam się jak wielką osobowością musiała być, że ciągle, mimo iż od jej śmierci upłynęło ponad 20 lat, wzbudza tak ogromne zainteresowanie. Książka Donalda Spoto zaspokoiła moją ciekawość tylko częściowo (tylko że teraz zastanawiam się dla ilu z tych miłośniczek Audrey jest tylko ładną buzią z plakatu lub aktorką ze starego filmu, a ile rzeczywiście poznało jej życie).

Po raz pierwszy zagłębiłam się w biografię tej niezwykłej kobiety i przyznam, że wywarła na mnie wrażenie. Spoto opisuje życie Hepburn od jej najmłodszych lat. Pisze o rozbitej rodzinie, wojennym dzieciństwie spędzonym w Holandii, pomocy jaką 13-14- letnia dziewczynka niosła ruchowi oporu; o głodzie i ubóstwie, które stały się jej udziałem, a także o jej ogromnym marzeniu: tańczyć w balecie. Marzeniu, które nie mogło zostać zrealizowane.

źródło
Poznajemy Audrey Hepburn jako córkę, która nie otrzymuje wsparcia od matki, modelkę czy początkującą aktorkę, niepewną siebie i uczącą się dopiero zawodu. Towarzyszymy jej od jej pierwszego występu na scenie. Obserwujemy wzloty i porażki. Dostrzegamy jak kolejne role i kolejni ludzie zmieniają ją.

Zaskoczyła mnie przede wszystkim ogromna siła Audrey, połączona z, równie ogromną, niepewnością i samotnością, a także jej ogromna potrzeba miłości i posiadania rodziny, która determinowała wiele jej czynów. Nie spodziewałam się również, że osoba, która od tylu lat jest idolką kolejnych pokoleń kobiet  była tak skryta i skromna. Zaimponowało mi poświęcenie Audrey dla inicjatyw prowadzonych przez UNICEF. W jej działalności widać było prawdziwą pasję i wiarę w to co robi.

źródło
Oczarowanie. Życie Audrey Hepburn to druga biografia gwiazdy filmowej, napisana przez Donalda Spoto, jaką miałam okazję przeczytać (o pierwszej pisałam tutaj). Po raz kolejny stworzył on książkę, która opowiada o charakterze danej osoby, jej wyborach, rzeczach dla niej ważnych, a jednocześnie nie zagłębia się w intymne szczegóły z jej życia. Nie ma w niej nachalnego wchodzenia z butami w czyjąś prywatność. Dzięki temu nie musiałam czuć się jak podglądacz. Tą biografią Spoto utwierdził mnie w przekonaniu, że potrafi stworzyć idealnie wyważoną książkę, w której romanse bohaterki nie przesłonią tego kim ona była, a jednocześnie czytelnik nie będzie miał wrażenia, że trzyma w rękach coś, co poddano cenzurze.

Biografia Audrey Hepburn to doskonała lektura nie tylko dla tych, którzy są fanami aktorki. To również okazja na podpatrzenie świata sprzed pół wieku. Polecam gorąco.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat


Książkę zgłaszam do wyzwania: Nie tylko literatura piękna.

10 komentarzy:

  1. Mnie do biografii nie trzeba mocno zachęcać:) Wprawdzie fanką Hepburn też nie jestem, ale chętnie dowiedziałabym się o niej czegoś więcej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się do tej pory głównie z kilkoma sławnymi zdjęciami kojarzyła. I zdziwiona odkrywałam jaka to nietuzinkowa kobieta była :)

      Usuń
  2. Osoba Audrey Hepburn zawsze mnie interesowała jako kobiety. Chętnie bym sięgnęłam po te książkę, jeżeli bym miała taka możliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, naprawdę. Donald Spoto zdecydowanie umie pisać ciekawe biografie

      Usuń
  3. O Audrey wiem mało, dlatego też taka biografia byłaby dla mnie w sam raz :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla takich osób jest to zdecydowanie doskonała książka: ciekawa i niezbyt męcząca.

      Usuń
  4. Audrey Hepburn miała dużo uroku, ale nie wydaje mi się żeby była w jakiś sposób inspirująca. Podobnie rzecz się ma z Marilyn Monroe. Biografie obu przeczytałabym tylko z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak zawsze myślałam. Że ładna buźka i nic więcej. A teraz dowiedziałam się np., że rzuciła wszystko i 25 lat życia spędziła na podróżowaniu w najbiedniejsze, najbardziej niebezpieczne regiony żeby pomagać dzieciom. I nie chodziło tu o PR tylko o jej rzeczywistą chęć pomocy. I trochę inaczej na nią spojrzałam. Może nie stała się nagle autorytetem, ale jest już czymś więcej niż ładną buźką :)

      Usuń
  5. to ze sama jestes brzydka nie znaczy ze jak ktos jest ładny nie moze byc przy okazji madry i wartosciowy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, dziękuję za Twój komentarz. Zdecydowanie masz rację z tą drugą częścią. Ja np. jestem ładna, inteligentna, sympatyczna i umiem czytać ze zrozumieniem :)

      Usuń