czwartek, 20 marca 2014

Duże dziecko. "Najlepsze dla mężczyzny"

Kiedy w rodzinie pojawia się dziecko wszystko się zmienia. Świat staje na głowie, obowiązków przybywa, a doba się kurczy. Kiedy jednak pojawia się ich dwójka wszystko to komplikuje się jeszcze bardziej. Nie wszyscy potrafią zaakceptować te zmiany. Michael należy do jednej z takich osób.

Mieszka on wraz z żoną i dwójką dzieci na jednym z przedmieść Londynu. Z pozoru tworzą oni idealną, kochającą się rodzinę. Catherine oddaje się prowadzeniu domu i wychowywaniu dzieci, zaś Michael robi wrażenie najlepszego ojca na świecie. Zawsze ma mnóstwo cierpliwości, a zabawa z potomstwem sprawia mu radość. Catherine jednak nie wie, że kiedy znudzi się on tym wszystkim, udaje się na drugi brzeg Tamizy do swojego drugiego życia.

Drugie życie mężczyzny, czyli jak myśli jego żona praca którą wykonuje przez kilka dni i nocy w tygodniu, to życie kawalerskie. Michael wynajmuje mieszkanie razem z trzema innymi mężczyznami koło 30. Na pracę poświęca kilka godzin, a potem: odsypia, spędza czas ze współlokatorami, chodzi na imprezy- odpoczywa od żony i dzieci. A wszystko to z "myślą o rodzinie". Kiedy jednak Catherine komunikuje mu, że jest w kolejnej ciąży, a bank coraz częściej przesyła powiadomienia o niespłaconych ratach, Michael zaczyna zauważać, że jego idealny świat powoli się wali.

źródło
Dawno temu czytałam inną z książek Johna O'Farella: Może zawierać orzeszki i przyznam, że była ona zdecydowanie lżejsza i zabawniejsza. Nie tylko dla mężczyzny to próba zmierzenia się z kryzysem wieku średniego lub też problemami wieku dorastania u dorosłego mężczyzny. Michael mnie irytował. Był takim wiecznym Piotrusiem Panem wierzącym, że jakoś się ułoży i ignorującym zarówno swoją żonę, dzieci jak i ojca. Miałam wrażenie, że jest taką trochę amebą, niezdolną do głębszych uczuć czy refleksji. Jak coś nie było zabawne to nie poświęcał temu czasu.

źródło
Zresztą nie tylko Michael mnie do siebie nie przekonał. Chyba nie było bohatera, który by przykuł moją uwagę na dłuższy czas. Miałam odczucie, że O'Farrell miał na każdego z nich pomysł, stworzył ich szkice i te szkice zamieścił w powieści. Nigdy nie posunął się do tego, żeby uczynić z nich postacie, które wydawałyby się realne.

Jak już pisałam, spodziewałam się zabawnej książki, trochę komedii pomyłek, trochę satyry na mieszczańskie życie w domowych pieleszach. Niestety dostałam powieść, która sili się na bycie śmieszną. I z rozczarowaniem przyznam, że niezbyt często się jej udaje. Także tym razem zachęcać do lektury nie będę.

Książkę zgłaszam do wyzwania: Z literą w tle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz